34-340 Jeleśnia, Rynek 11

Miejsca Pamięci na terenie gminy Jeleśnia

Pamięć ofiarom wojny

Na terenie gminy Jeleśnia jest jeszcze wiele pamiątek ostatniej wojny.

Na uwagę zasługuje pomnik w Sopotni Wielkiej znajdujący się w pobliżu wodospadu, często omijany przez turystów bez jakiegokolwiek zainteresowania. Na pomniku istnieje napis „Pamięć mieszkańców Sopotni Wielkiej. Ofiarom faszyzmu hitlerowskiego w latach wojny 1939-1945”.

Znajdują się tam nazwiska 42 osób poległych i zamęczonych przez hitlerowców w latach 1939, 1943, 1945.

Pomnik wykonany został w 1986 r, o czym świadczy data umieszczona w dolnym rogu tablicy. Odsłonięcia pomnika dokonano w obecności miejscowych władz, przedstawicieli kombatantów, młodzieży i mieszkańców wsi.

Najtragiczniejszy dla miejscowej ludności był rok 1943. Mieszkańcy Sopotni Wielkiej, tak jak i okolicznych wsi, byli bardzo zaangażowani w działalność organizacji podziemnych. Na skutek prowokacji i donosów, nasłanych szpiegów oraz zdrady nastąpiły aresztowania w Sopotni Wielkiej i Małej.

9 sierpnia 1943 roku grupa operacyjna gestapowców i żandarmerii dokonała rewizji i aresztowań osób podejrzanych o przynależność do organizacji podziemnej. Wszystkich aresztowanych przewieziono do bielskiego oddziału gestapo na wstępne przesłuchania.

Następnie aresztowani trafili do więzienia w Mysłowicach, skąd po ciężkich torturach przewieziono ich do obozu w Oświęcimiu. Niektórzy z nich trafili później do Mauthausen i Buchenwald.

Po zakończeniu wojny tylko garstka z aresztowanych powróciła do rodzinnych stron. Jednym z nich jest żyjący i mieszkający obecnie w Sopotni Małej p. Władysław Szweda – ostatni świadek tamtych strasznych wydarzeń.

Będąc w pobliżu wodospadu sopotniańskiego pamiętajmy o tych, którzy założyli w darze swoje życie za ojczyznę i naszą wolność.

 

Historia nie wszystkim znana

31 stycznia 1944 roku doszło do tragicznych wydarzeń, które wstrząsnęły całą ludnością Jeleśni. Tego dnia wszyscy mieszkańcy wsi zostali spędzeni na tzw. Kamieniec (jest to teren pomiędzy zabudowaniami, a rzeką w okolicy przystanku Jeleśnia-Skrzyżowanie), by oglądać masową egzekucje. Tamte wydarzenia wspomina naoczny świadek Stefania Widuch , z domu Juraszek:

Ludzi wypędzano z domu, aby przyglądali się egzekucji. Był styczniowy dzień. Ale panowała plucha. Ja stałam nieco dalej. Wszyscy bali się zbliżać. Szubienica była jedna z dziesięcioma pętlami. Hitlerowcy wieszali po kolei więźniów. Te biedne ofiary miały jeszcze odwagę i siłę, aby wyzywać Niemców i krzyczeć: „Wolność Polsce”. Żegnali się z najbliższymi. Wśród ludzi było tylko słychać jęk, płacz i lament. Niektórzy nawet mdleli. Po egzekujci zwłoki wrzucono jak kawałki drewna do samochodu ciężarowego i wywieziono w nieznane miejsce”.

Ofiarami egzekucji było 10 polaków, których Niemcy przywieźli z więzienia w Mysłowicach. Byli to: Józef Laszczak ze Szczyrku, Józef Szczygliński z Jaworza, bracia Franciszek, Tadeusz, Władysław Waluś ze Straconki, Jan Bigos z Bestwiny, Stefan Dudek i Józef Górny z Mikuszowic, Alojzy Hamerlak z Koniakowa, Michał Kąkol z Nieledwi.

Ta egzekucja była odpowiedzią okupanta hitlerowskiego na śmierć, którą poniósł z rąk partyzantów polskich niemiecki komisarz rolny w Jeleśni – Sandecki.

O wydarzeniu wiadomo tylko nielicznym. Budynek państwa Łukaszków, gdzie mieszkał i leczył doktor Władysław Stawowczyk, został otoczony przez grupę partyzantów. Dwóch z nich wtargnęło do wnętrza. Jeden pozostał w poczekalni, w której znajdowało się kilka osób. Drugi przedostał się na piętro, gdzie przebywała wraz z gospodynią siostra lekarza. Najpierw rozmawiał z nimi, a następnie obciął część włosów siostry lekarza. Do poczekalni lekarza powoli schodzili się coraz to nowi pacjenci. Przybył p. Michał Chrostek, p. Józef Pindel, który przyjechał pożyczonym samochodem od wójta, ponieważ miał chorą żonę.

Partyzanci trzymając odbezpieczoną broń w ręce, stali w przed pokoju, nie pozwalając się ruszyć z miejsca oczekującym na lekarza ludziom. Po niedługim czasie, na swoje nieszczęście wszedł tam komisarz rolny – Sandecki.

Jego obecność była tam naprawdę przypadkowa. Miał on powiadomić, że pożyczony przez p. J.Pindla samochód jest pilnie potrzebny. Partyzanci polscy kazali podnieść Sandeckiemu ręce do góry, jednak on pozostał wierny przysiędze, rąk nie podniósł. Partyzant oddał dwa strzały – w podłogę i sufit, a następnie w komisarza. Strzał ten okazał się dla niego śmiertelny. Wszyscy w popłochu uciekali obawiając się o swoje życie. Kiedy wrócił lekarz, dom był otoczony przez essesmanów. Gospodyni i siostra lekarza były wielokrotnie przesłuchiwane.

Po tym wydarzeniu lekarz zmienił miejsce zamieszkania, nawet się ukrywał, jednak nadal leczył chorych. Potajemnie wyjeżdżał do sąsiednich wsi, gdzie przebywali inni partyzanci.

Ciężkie to były czasy. Ludzie byli zdolni do różnych zachowań. W okresie wojny wykonanie wyroków bez sądu było codziennością. Nie nam jednak dziś ferować wyroki na temat ludzi w czasie wojny, na temat ich decyzji i czynów. Dobrze, że współcześnie nie musimy mieć takich dylematów, jak ludzie żyjący w okresie drugiej wojny światowej i obyśmy nigdy takich dylematów mieć nie musieli.

Musimy jednak pamiętać o tym, do czego może doprowadzić ludzka złość i nienawiść.

Niech pomnik w Jeleśni, wybudowany w 1946 roku przez jak głosi napis na pomniku „gminę zbiorową Jeleśnia” na cześć 10 powieszonych, będzie dla wszystkich starszych i następnych pokoleń groźnym memento.

Zebrała i opracowała mgr Małgorzata Falisz